środa, 28 kwietnia 2010

3 maj

poniedziałek V tygodnia wielkanocnego
Uroczystość NMP Królowej Polski


EWANGELIA J 19,25-27
Obok krzyża Jezusa stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena.
Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: „Niewiasto, oto syn Twój”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto Matka twoja”.
I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.

Apel ewangeliczny

[Ten Apel możecie odprawić w podróży do domu... Tekst tego Apelu otrzymacie na Harcach w Książeczce Harcowej]

Apel rozpocznijcie wspólną modlitwą – wybierz wg. uznania.
Następnie odczytajcie dzisiejszą Ewangelię, możecie to zrobić dwa razy. Po pierwszej lekturze pozostańcie chwilę w ciszy, następnie odczytajcie jeszcze raz.

Przychodzą w życiu człowieka takie momenty, kiedy wydaje się, że wszystko przegrane, że nie ma już żadnych szans, kiedy może zawiodły nasze plany, nic się nie udało. Totalna załamka. Ciemność wokół nas. W takim momencie szukamy pomocy, nawet jeśli wcześniej wydawało się, że sobie poradzimy, to teraz chyba każdy zacznie wołać o pomoc. Jest to też najprawdopodobniej najodpowiedniejszy moment, aby ta pomoc nadeszła.
Teraz użyjcie małych karteczek (przygotuj wcześniej!), dla każdej harcerki po 3. Napiszcie na nich sytuacje, kiedy potrzebujemy pomocy drugiego człowieka (np. choroba, cierpienie, smutek, obmowa...). Kiedy napiszecie, zróbcie z tego „słoneczko”; na plecaku, stoliku, kawałku siedzenia, ułóżcie te karteczki w taki sposób, aby tworzyły okrąg, jeśli jakieś się powtarzają to tworzą dłuższy „promień”. Na środku połóż karteczkę z napisem POMOC. Wytłumaczcie o jakie sytuacje wam chodziło.
Ludzka pomoc, w osobie naszych przyjaciół przychodzi niezawodnie, kiedy jej potrzebujemy. W tych trudnych momentach możemy w sposób szczególny wzmocnić więzy z naszymi najbliższymi i zaufanymi osobami. W tych ciężkich chwilach przychodzi też pomoc „z góry”. Bóg nigdy nie jest obojętny na nasze cierpienie, czuwa nad naszymi drogami. Przychodzi także z pomocą. Ta pomoc z Jego strony bardzo często może mieć nieoczekiwaną postać. Bóg przecież może posłużyć się swoją mocą bezpośrednio, przez człowieka, „przypadkowe” wydarzenie... zawsze odpowiada na nasze wołanie.
Dzisiejsza Ewangelia ukazuje nam kilka osób, każda z nich na inny sposób cierpi. Jezus na Krzyżu, Matka widząca cierpiącego Syna, i Jan, widzący ból najbliższych osób, może też i porażkę Mistrza. W tym kłębku bólu jednak doświadczają oni wsparcia ze swojej strony. Dla nas szczególne ważna jest tutaj obecność Matki. Wspiera swojego Syna Jezusa, kiedy prawie wszyscy Go odrzucili i opuścili, Ona trwa niezłomnie u Jego boku. Bez słów, milcząca, ale pełna nadziei. Zostaje też wsparciem dla Jana, staje się dla niego Matką, Matką także dla nas i całego Kościoła. Jest oparciem w najtrudniejszych momentach, „Oto Matka twoja.” Jest Wysłanniczką od Boga, która niesie wsparcie i pomoc.
Teraz przeczytajcie fragment „Komentarza teologicznego do III tajemnicy fatimskiej”; kardynała Josepha Ratzingera z 2000 roku:

W Drodze Krzyżowej tego minionego stulecia postać Papieża odgrywa szczególną rolę. W obrazie uciążliwego wchodzenia na szczyt góry można z pewnością dostrzec jednoczesne odwołanie do różnych papieży, którzy poczynając od Piusa X aż do obecnego Papieża mieli udział w cierpieniach swojego stulecia i starali się iść przez nie drogą wiodącą ku krzyżowi. W wizji również Papież zostaje zabity na drodze męczenników. Czyż Ojciec Święty, kiedy po zamachu z 13 maja 1981 r. polecił przynieść sobie tekst trzeciej «tajemnicy», mógł nie rozpoznać w nim własnego przeznaczenia? Tamtego dnia znalazł się bardzo blisko granicy śmierci i sam tak wyjaśniał potem swoje ocalenie: «macierzyńska dłoń kierowała biegiem tej kuli i Papież (...) w agonii (...) zatrzymał się na progu śmierci» (13 maja 1994 r.). Fakt, iż «macierzyńska dłoń» zmieniła bieg śmiercionośnego pocisku, jest tylko jeszcze jednym dowodem na to, że nie istnieje nieodwołalne przeznaczenie, że wiara i modlitwa to potężne siły, które mogą oddziaływać na historię, i że ostatecznie modlitwa okazuje się potężniejsza od pocisków, a wiara od dywizji.
„Komentarz teologiczny do III tajemnicy fatimskiej”; kard. Joseph Ratzinger

Macierzyńska dłoń, prowadzona przez wiarę i modlitwę zmieniła historię. W kategoriach naszych Harców możemy powiedzieć: cofnęła czas i zmieniła historię na lepszą. To jest siła! Kiedy okazuje się, że tak niepozorne rzeczy jak wiara i modlitwa są w stanie zmieniać wydawałoby się nieodwracalne przeznaczenie.
Przez modlitwę możemy odmienić losy świata, przez tych kilka zdań, wypowiadanych w ciszy naszych domów czy kościołów tworzymy historię. Zobaczyłyście, że nasza modlitwa przez ostatnie 3 dni połączona razem tworzy coś wielkiego. Ziarna zebrane z trzech dni pokazały że to już nie jest jakaś malutka modlitwa, ale „ziarnko do ziarnka...” Dzisiaj naszej modlitwy potrzebuje kolejny Biskup w Bieli. Benedykta wspieramy naszą modlitwą, oddając go opiece naszej Matki, dajemy mu bezpieczeństwo większe niż kamizelki kuloodporne czy najlepsi ochroniarze. Matczyna dłoń może po raz kolejny odmienić historię. W życiu Ojca Świętego, ale też i w życiu każdego i każdej z nas. „Od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie” – zaufanie Maryi, i oddanie Jej naszych serc, może zmienić historię!
Na zakończenie proponuję, abyście pomodliły się Nabożeństwem Majowym, oddając opiece Maryi naszego Papieża, naszą Ojczyznę, oraz swoje życie.
Nie będziemy już wrzucali ziarenek na znak wsparcia dla Ojca Świętego, ale zachęcam abyście pamiętały każdego dnia w swojej modlitwie o Benedykcie. On potrzebuje naszej modlitwy.

Ciekawostka: Z wydarzeniem zamachu na Jana Pawła II z 13 maja 1981 roku, odnotowana kilka „dziwnych” okoliczności: zamachowiec z takiej odległości nie chybia, zaciął mu się pistolet po 2 strzałach, pistolet ten należy do najbardziej niezawodnych na świecie; trasę do szpitala normalnie przejeżdża się z placu św. Piotra w 30 minut, z rannym papieżem pogotowie, bez obstawy i z zepsutym sygnałem jechało 8 minut; kula minęła o kilka milimetrów główną tętnicę; pomimo utraty 3,5 litra krwi, Jan Paweł II jednak przeżył. Wielu mówi, że to był cud, papież uważał tak samo: „Czyjaś ręka strzelała, ale Inna ręka prowadziła kulę”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz